Ensing: rywal nie miał nic do stracenia

Aluron CMC Warta Zawiercie pokonała w cuglach, w swoim pierwszym meczu Ligi Mistrzów mistrza Austrii, Hypo Tirol Innsbruck 3:0. Dla Kyle’a Ensinga był to debiut w wyjściowym składzie zawierciańskiego zespołu. Po meczu podzielił się swoimi odczuciami.

Z Kyle’m Ensingiem rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski z Biura Prasowego Aluron CMC Warta Zawiercie.

Na początek wielkie gratulacje. Pierwsza statuetka MVP jako Jurajski Rycerz.

  • Zacznijmy od tego, że to honor być na boisku z tymi wszystkimi zawodnikami i reprezentować barwy takiej dobrej drużyny. To świetna zabawa grać z tymi wszystkim ludźmi, wszystkimi obcokrajowcami, bo Mobin też pojawił się na parkiecie. To była wygrana pracą całego zespołu, a ja zostałem MVP. Jestem naprawdę szczęśliwy.

Z powodu limintów obcokrajowców w PlusLidze nie miałeś wcześniej okazji wyjść w podstawowym składzie. To jednak nie dotyczy Ligi Mistrzów. Czy to była jakaś dodatkowa motywacja dla ciebie, gdy dołączałeś do naszego klubu?

  • Oczywiście, wiedziałem o limitach obcokrajowców w polskiej lidze. Poza tym możliwość wystąpienia w Lidze Mistrzów to zawsze coś ekscytującego. To rozgrywki dla najlepszych zespołów na świecie. Jestem podekscytowany współuczestniczeniem w nich razem z moim zespołem, tak bardzo, jak tylko mogę.

    Austriacy zrobili coś, co mogło cię zaskoczyć? Pierwszy set i początek drugiej partii były dla nas trudne.
  • Tak. Myślę, że oni są naprawdę solidnym zespołem i wiedzieliśmy, że wyjdą na boisko z nastawieniem, że nie mają niczego do stracenia. I dokładnie tak zagrali. Wielkie brawa dla nich, bo zagrali bardzo dobrze. My musieliśmy cofnąć się, aby zacząć zagrywać i atakować lepiej. Zacząć grać naszą grę, bo my doskonale wiemy, jak to robić.

Jak gra Ci się w Sosnowcu? Graliśmy tu jeden sparing, ale to zupełnie inna historia grać w obiekcie pełnym kibiców.

  • Zdecydowanie jest inaczej, niż w przedsezonowych meczach. To było świetne uczucie mieć za sobą taki tłum ludzi. To było niesamowite uczucie grać w takim spotkaniu.

Fot. CEV