- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
- Kurek: najważniejsze jest to czego nie widać
- Fornal vs. Szymura. Dwugłos po meczu w Kędzierzynie
- PL: 11 kolejka – wyniki
- Huber vs. Stajer. Dwugłos po meczu w Jastrzębiu
- PL: 10 kolejka – wyniki
- Fornal o M’baye: chłopak, który potrafi rozluźnić atmosferę w szatni
O brąz: PGE Skra wraca do gry
- Updated: 7 maja, 2022
Siatkarze PGE Skry nie przestają walczyć o trzecie miejsce w PlusLidze. Bełchatowianie wygrali w drugim meczu z Aluronem CMC Warta Zawiercie 3:2 i wyrównali stan rywalizacji o brąz.
Pierwsze spotkanie, które zostało rozegrane w Bełchatowie, zakończyło się zwycięstwem Aluronu CMC po tie-breaku. PGE Skra miała ogromne szanse na wygraną, jednak zabrakło jej konsekwencji w końcówkach. O tym meczu bełchatowianie jednak już zapomnieli, a do Zawiercia pojechali zmotywowani i pełni woli walki. – Gramy przecież o medal oraz Ligę Mistrzów – mówił przed spotkaniem Kacper Piechocki, libero PGE Skry.
W pierwszym secie PGE Skra zagrała na bardzo wysokim poziomie i to w każdym elemencie. Doskonale przyjmowała piłkę, co umożliwiało Grzegorzowi Łomaczowi swobodne rozegranie. W bloku i zagrywce tradycyjnie szalał Mateusz Bieniek, a bełchatowianie prowadzili już 10:6. Do składu wrócił też Milad Ebadipour i udowodnił, że jest bardzo mocnym ogniwem PGE Skry. Bełchatowianie szli po swoje i wygrali pierwszego seta 25:22.
Niestety w drugiej partii w grze PGE Skry pojawiło się sporo błędów, co zdestabilizowało całą grę. Z kolei gracze Aluronu CMC konsekwentnie to wykorzystywali, a do tego świetnie zagrywał Dawid Konarski. Trener Radosław Kolanek próbował jeszcze ratować sytuację, a Milada Ebadipoura zastąpił Robert Taht. Choć zanotował kilka udanych akcji, przewaga gospodarzy była zbyt duża i zawiercianie wygrali 25:16.
Aluron CMC lepiej rozpoczął także trzecią partię, bo od prowadzenia 3:0. Znów świetnie zagrywał Konarski, a PGE Skra miała problemy z przyjęciem. Choć PGE Skra przez pierwszą część seta przegrywała trzema punktami, to zespół uratował Dick Kooy, który również szalał w polu serwisowym (12:11 dla PGE Skry). Do końca seta mieliśmy wyrównaną walkę, a więcej chłodnej głowy zachowali gracze PGE Skry, którzy zwyciężyli 25:23 i wyszli na prowadzenie 2:1!
PGE Skra bardzo dobrze prezentowała się również na początku czwartego seta, przy zagrywce Aleksandara Atanasijevicia. Bełchatowianie prowadzili już 5:1 i wydawało się, że mogą spokojnie prowadzić grę. Niestety zawiercianie zreflektowali się, dogonili gości i mieliśmy wyrównany moment gry. Co więcej, Zawiercie wykorzystało kilka kontr i prowadziło już 15:13. PGE Skra nie pozostała dłużna. Znakomita praca Kooya spowodowała, że stan seta znów się wyrównał. Bełchatowianie wyszli nawet na prowadzenie 21:20, a wszystko dzięki punktowej zagrywce Kooya! Mało? Przyjmujący zagrał kolejnego asa! Niestety, zawiercianie odegrali się w tym elemencie… I to na tyle, że doprowadzili do tie-breaka…
Wydawało się, że w tie-breaku wszystko pójdzie po myśli PGE Skry, która prowadziła już 8:6 po dwóch błędach Aluronu CMC. Niestety trzy kolejne punkty należały do… gospodarzy i tym razem to bełchatowianie zrobili rywalom prezent. Znów mieliśmy wyrównaną końcówkę… Ale wygraną przez PGE Skrę! Bełchatowianie wyrównali stan rywalizacji o brązowy medal!
Aluron CMC Warta Zawiercie – PGE Skra Bełchatów 2:3 (22:25, 25:17, 23:25, 27:25, 13:15)
Stan rywalizacji play-off (do trzech zwycięstw): 1:1
Warta: Konarski (21), Zniszczoł (5), Conte (20), Niemiec (2), Cavanna, Kovacević (25), Żurek (libero) oraz Malinowski, Orczyk, Szalacha
Skra: Kłos (6), Kooy (21), Ebadipour (14), Atanasijević (18), Łomacz (1), Bieniek (13), Piechocki (libero) oraz Sawicki, Schulz, Taht (2)