- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Drzyzga: Każda impreza jest inna
- Updated: 7 września, 2021
Rozgrywający Fabian Drzyzga w meczu z Belgami nie wyszedł w podstawowym składzie. Jednak przyznał, że jest zadowolony z wyniku, ale przede wszystkim dobrej gry naszej reprezentacji, która idzie od zwycięstwa do zwycięstwa.
Belgia okazała się łatwiejszym przeciwnikiem niż Grecja? Zagraliście pewnie odnosząc zwycięstwo 3:0, z Grekami było dużo „szarpania” by wygrać.
- Meczów nie można kalkować bo każdy jest inną historią. Każdy przeciwnik pozwala na tyle ile można, albo my pozwalamy na tyle ile możemy. Nie ma co porównywać meczów. Z Belgami zagraliśmy lepiej i tyle.
Łukasz Kaczmarek pokazał dobrą formę i skuteczność. Zgodzisz się, że to On pociągnął grę?
- Tak, myślę, że Łukasz z Grecją też zagrał dobre spotkanie, co pokazały statystyki. Z Belgami rzeczywiście pociągnął grę, pokazał dobrą formę, która rośnie i „Zwierzu” w tej dyspozycji na pewno się przyda w kolejnym etapie turnieju.
Córka Heynena powiedziała podobno ojcu kilka dni temu, że z Grekami to możecie się męczyć, ale z Belgią to musicie wygrać szybko i pewnie. Ta informacja jakoś dodatkowo Was zmobilizowała?
- Może to rzeczywiści była jakaś ekstra motywacja (śmiech). A tak na poważnie, to zagraliśmy kolejny mecz na tyle na ile obecnie możemy. Wtorek mamy dniem wolnym, więc odpoczniemy trochę i później gramy dalej.
Przed meczem z Belgią zrezygnowaliście z porannego treningu. Czy to efekt trudu grania trzy dni pod rząd i zmęczenia?
- Każda impreza jest inna, każda inaczej jest zorganizowana. Rzeczywiście granie trzech dni dzień po dniu jest męczące, a nawet trochę nużące. Szczególnie w fazie grupowej, gdzie raz się gra z rywalem niżej, a raz wyżej notowanym, przez co z motywacją też bywa różnie. W dniu meczu z Belgią trener dał nam trzy opcje do wyboru, co możemy robić i zgodnie ustaliliśmy, że nie jedziemy na trening do hali, a wolimy odpocząć. Usiedliśmy sobie przy kawie, porozmawialiśmy. Chcieliśmy też trochę odpocząć od tych autokarów, przejazdów, od hali samej w sobie. Chcieliśmy po prostu trochę złapać oddech, aby wieczorem mieć większą chęć do grania.
Wtorek macie wolny od meczu. Jak spędzicie ten dzień?
- Nie mam bladego pojęcia. Pomysły często przychodzą w ostatnim momencie. Na pewno odpoczniemy i nie będzie to nic szalonego. Na pewno nie zobaczycie nas nigdzie na rynku w środku nocy na imprezie. Jak już to na jakimś spacerze do południa.
Wygrana w grupie A otwiera fajną drogę do półfinału, bowiem dalej trafiacie na nieco słabszego przeciwnika, a z faworytami do medalu przyjdzie walczyć dopiero w półfinale. Analizujecie te wszystkie możliwości?
- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak wygląda układ tabel innych grup. Ja się na tym nie skupiam zupełnie. Wiem, że już na pewno mamy awans do Gdańska, do 1/8 finału, a z kim tam zagramy, to nie mam pojęcia i w ogóle o tym nie myślę obecnie. Chcemy jechać później też do Katowic, więc jeżeli trafimy w Gdańsku na drużynę teoretycznie słabszą, to na pewno lepiej. Jednak czasami jest też tak, że warto się zmierzyć też z tymi mocniejszymi drużynami i zweryfikować na ich tle własną formę. Rzeczywiście jednak lepiej może zróbmy to w półfinale, bo póki co jeszcze forma na pewno nie jest optymalna (śmiech).
Wygrana 3:0 jest budująca? Tak jak Vital Heynen podkreślał, że budujecie się z każdym meczem?
- Pewnie tak, bo każde zwycięstwo w jakiś sposób buduje. Jednak nawet gdybyśmy przegrali jednego seta z Belgami, to by to coś zmieniło? Nie, nadal byłoby zwycięstwo i nadal za trzy punkty. Chodzi bardziej o grę, a nie sam wynik. W tym spotkaniu zagraliśmy bardzo fajnie, wykluczyliśmy błędy, które gdzieś tam wcześniej się pojawiły. Wiadomo, nigdy nie zagramy idealnie, nawet wygrywając sety 25:5, na pewno nie zagralibyśmy perfekcyjnie, bo to jest siatkówka, zawsze do czegoś można się przyczepić. Ja narzekać nie będę, bo z naszej gry i rezultatu naprawdę jestem zadowolony.
Z Krakowa: Ludmiła Kamer