- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Dejewski: Konsekwencja braku treningu
- Updated: 20 lutego, 2020
Leszek Dejewski drugi trener Jastrzębskiego Węgla o tym co wydarzyło się w Maaseik, gdzie górnicza drużyna przegrała ostatni mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Mecz w Maaseik był meczem, który trzeba było rozegrać, nie miał wpływu na tabelę. Jednak porażki chyba nie przewidywał nikt?
– Trener w szatni powtarzał, że musimy dobrze zagrać przede wszystkim dla tych ludzi, którzy przejechali taki kawał drogi, by nas dopingować w Maaseik. Wiedzieliśmy przed meczem, że nie musimy wygrać, a i tak będziemy rozstawieni do losowania z pierwszego miejsca. Zaczęliśmy pierwsza szóstką, ale później trener dał szansę chłopakom, którzy nie grają za wiele. To jedna z nielicznych takich okazji. Przegraliśmy mecz, więc widać, że ten plan się nie sprawdził.
Jak pan oceni grę zmienników?
– Na pewno dobrą zmianę dał Kuba Bucki. Ten zawodnik zawsze potrafi wnieść coś dobrego jak wchodzi na zmianę. Pierwszy raz na dłuższym dystansie mógł zagrać Arturo Iglesias. Nie było chyba źle, jednak dużo pracy przed nim. Środkowi Hain i Szalacha mieli problem z blokiem. To potwierdzają statystyki, że po prostu słabo blokowaliśmy. Myślę, że to jest konsekwencja małej ilości treningów. Cały czas gramy co trzy dni i mało trenujemy. Tego wolnego czasu brakuje, ale musimy sobie dać z tym radę.
Niestety zdarzają się Wam przestoje i brak płynności gry. Jakby w Zawierciu podczas ostatniego meczu ligowego się coś przycięło? Tak pewnie graliście tylko dwa sety, później było już tylko gorzej.
– Rzeczywiście dwa sety w Zawierciu wyglądały bardzo dobrze, a potem gdzieś nam uciekły siły. Tak jak wspomniałem, to jest konsekwencja braku treningu. Jeżeli chodzi o siłownię i takie przygotowanie typowo fizyczne, to staramy się to robić sumiennie. Natomiast na hali spotykamy się rzadko i to są treningi po godzinę, godzinę dwadzieścia. Najważniejszy jest odpoczynek zawodników, bo podróżowania jest naprawdę dużo, a czas na regenerację jest bardzo ważny. Praktycznie cały luty i wszystko wskazuje, że marzec również gramy co trzy dni. Taże tych meczów naprawdę jest dużo.
Wracając do Ligi Mistrzów. W czwartek losowanie par ćwierćfinałowych*. Jakieś przewidywania?
– Ciężkie pytanie. Każdy mówi, że chcielibyśmy się spotkać z Roeselare, ale ja jakoś czuję, że spotkamy się z rosyjską drużyną. Tak naprawdę na tym etapie każda drużyna jest mocna. Wszystko w rękach losującego.
Obecnie jesteście bez Juliena Lynnela, który leczy się we Francji. Jak wygląda jego sytuacja, bowiem dochodzą sprzeczne informacje do nas?
– Każdy lekarz mówi coś innego. Kontuzja jego na boisku nie wyglądała tak groźnie jak się później okazało. Przecież on dokończył wtedy akcję. To nie był taki uraz jak Hadrava, że upadł na ziemię i ewidentnie to naderwanie było mocniejsze. Julien miał już wcześniej problemy z tą łydką i kontuzja się odnowiła. Co do diagnozy, to jeden lekarz mówi, że to kwestia dwóch-trzech tygodni, inny, że nawet dwóch miesięcy. Ciężko cokolwiek powiedzieć. Julien przyjedzie w tym tygodniu z Francji do Jastrzębia, będzie miał wykonane powtórne badania i wtedy dowiemy się czegoś więcej. Mam nadzieję, że będzie mógł jeszcze wystąpić u nas w tym sezonie. To jest twardy zawodnik, jednak bardzo kontuzjogenny.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer