Bucki: Szczególnie żal trzeciego seta

Asseco Resovia Rzeszów przegrała z Jastrzębskim Węglem 0:3. Mecz był zacięty, a rzeszowianie nie byli w stanie obronić sześciopunktowej przewagi w trzeciej partii, by przedłużyć spotkanie. Całe spotkanie miał okazję rozegrać atakujący Jakub Bucki, który w przeszłości był również zawodnikiem jastrzębian i jak sam powiedział, do Jastrzębia wraca zawsze z sentymentem.

Mecz zacięty, momentami wyrównany, ale jednak zbyt krótki. Zostaje niedosyt?

Jakub Bucki: – Dokładnie tak, szczególnie żal trzeciego seta. Myślę, że najfajniej do niego podeszliśmy, byliśmy agresywni i fajnie to wyglądało. Niestety Jastrzębie zaczęło odrabiać straty i nie przedłużyliśmy tego spotkania, nad czym bardzo ubolewam. Szkoda, że to się nie udało, bo atmosfera była super, dobrze tego trzeciego seta rozpoczęliśmy i później gdzieś się może rozluźniliśmy, co też wynikało z dobrej gry Jastrzębia. Po prostu skończyło się zwycięstwem Jastrzębskiego.

Czym Was wybili z rytmu gospodarze, że od połowy trzeciej partii odrabiali straty, które mieliście na poziomie sześciu punktów?

  • Nie wiem. Myślę, że przycisnęli nas zagrywką. Dobrą zmianę dał Jan Hadrava, który przycisnął zagrywką, wypunktował nas kilkoma atakami i tak wyszło.

Tak naprawdę każdego seta rozpoczynaliście dobrze, jednak w granicach 12-15go punktu gospodarze przejmowali inicjatywę. Nie potrafiliście utrzymać koncentracji? Co było tego powodem?

  • Nie. Myślę, że o nasze głowy, czy koncentrację nie ma się co martwić. To po prostu dobra gra Jastrzębia. Na zagrywce u nich też ma kto zagrywać mocno i taktycznie. Myślę, że z tym mieliśmy jakiś problem.

Jesteś zadowolony ze swojej gry w tym meczu? Nie rozpocząłeś dobrze, jednak później przyszła zagrywka, poprawiłeś skuteczność ataku i w ogólnym rozrachunku rozegrałeś dobre spotkanie.

  • Nie, nie jestem. Słabo wszedłem w ten mecz, może trochę za późno „odpaliłem”, bo pierwsze dwa sety graliśmy praktycznie bez prawego skrzydła. Później było nieźle, ale to już było za późno, bo spotkanie uciekało.

Pompowanie balonika, że był to mecz o miano niepokonanej, wielki hit kolejki, podkręcanie rangi tego meczu marketingowo. Czy to powodowało, że presja była większa, że jakoś inaczej do tego meczu podchodziliście?

  • Nie. Myślę, że nie. Traktowaliśmy ten mecz jak kolejne spotkanie ligowe. Wiadomo, że zawsze fajniej się gra z takim zespołem jak Jastrzębie, które też niedawno wygrało SuperPuchar Polski. Podchodziliśmy jednak do tego meczu jak do każdego innego spotkania. To jest runda zasadnicza jeszcze, a to był po prostu kolejny mecz.

Wracasz po tych kilku latach do Jastrzębia jeszcze z sentymentem?

  • Oczywiście, jak zawsze. Ja bardzo dobrze wspominam Jastrzębie i zawsze wracam tutaj z sentymentem. Fajnie, że tym razem mogłem na dłużej pojawić się na boisku, bo to pierwsza taka możliwość odkąd nie gram w Jastrzębiu. Naprawdę zawsze serce mocniej tutaj bije.

Kolejny mecz gracie z Olsztynem. Będziecie w roli faworyta, ale mecz nie będzie wcale łatwy. Cieszy chyba fakt, że ponownie „Podpromie” ożyło i możecie liczyć na „siódmego zawodnika” jakim są kibice?

  • Oczywiście! Bardzo się z tego cieszymy. Ostatni mecz z Zaksą, trybuny wypełnione do ostatniego miejsca, coś pięknego. Zupełnie inna atmosfera jest na meczu, kiedy kibice nam pomagają. Mam nadzieję, że tak będzie jak najczęściej i że w meczu z Olsztynem też nam ten „siódmy zawodnik” pomoże.

Rozmawiała: Ludmiła Kamer