Biniek: Musimy wykorzystywać swoje szanse

PGE Skra przegrała w Jastrzębiu 0:3 pierwszy mecz półfinałowy. Po spotkaniu rozmawialiśmy z rozgrywającym Grzegorzem Łomaczem oraz środkowym Mateuszem Bieńkiem, który wystąpił w meczu mimo pękniętych dwóch żeber, co jest bolesną kontuzją.

Grzegorz Łomacz (rozgrywający PGE Skra Bełchatów)

Pierwszy mecz półfinałowy przegrany w trzech setach. Pewnie nie tak miało to wyglądać z Waszej perspektywy? To jednak dopiero pierwszy mecz., a awansu potrzeba dwóch zwycięstw.

  • Niby dopiero pierwsze spotkanie, ale kolejne będzie już „meczem ostatniej szansy”. Na pewno jesteśmy rozgoryczeni po tej porażce, ponieważ mieliśmy wiele szans, których nie wykorzystaliśmy, uważam. Szkoda, że tak to się skończyło, bo mogliśmy walczyć dużo dłużej w Jastrzębiu.

Zgodzisz się, że zabrakło Wam skuteczności ataku? W pewnym momencie „odpaliliście” serwis, były piłki podbijane w obronie, ale ciągle procent ataku nie był zadowalający.

  • Na pewno Jastrzębie jest jedną z najlepszych drużyn grających blok-obrona. Myślę, że nam zabrakło po prostu chłodnej głowy. W prostych piłkach sami sobie utrudnialiśmy akcje, graliśmy elektrycznie, rzucając sobie samym kłody pod nogi.

Jak dużą przewagę w takich „meczach ostatniej szansy” jak sam powiedziałeś, daje własna hala?

  • Mam nadzieję, że będzie dużym atutem, że kibice stawią się licznie, a my zagramy u siebie fenomenalne spotkanie i za tydzień spotkamy się ponownie w Jastrzębiu.

Kolejny mecz już we wtorek. Czy można w te kilka dni zmienić coś w grze poza głową, trochę ją ochłodzić?

  • Myślę, że jesteśmy w stanie dużo zmienić w grze. Przez cały sezon pokazujemy, że w ciągu kilku dni potrafimy wiele zmienić i zagrać zupełnie inaczej z meczu na mecz. Ja ciągle wierzę w ten zespół, że naprawdę zagramy swoją dobrą grę i awansujemy do finału.

Mateusz Bieniek (środkowy PGE Skra Bełchatów)

Pierwszy półfinał przegrany w trzech setach. Nie tak miało być?

  • Na pewno liczyliśmy, że bardziej powalczymy. Jastrzębski wywiązał się z roli faworyta. My mieliśmy swoje szanse w tym meczu, ale na drugi raz musimy je wykorzystywać.

Był moment, że odrzuciliście rywali od siatki skutecznym serwisem, ale nie udało się tego poziomu zagrywki utrzymać. Czego zabrakło?

  • Taka jest siatkówka. Musimy zagrać bardziej cierpliwie, wykorzystywać swoje szanse i rozstrzygać końcówki na swoją korzyść.

Przed tym meczem odniosłeś kontuzję żeber, dwa z nich są pęknięte. Wyszedłeś jednak w szóstce, zagrałeś bardzo dobry mecz w każdym elemencie, jakbyś był w szczytowej formie. Powiedz więc jak Twoje zdrowie?

  • Tak, mam pęknięte dwa żebra. Od wtorku wziąłem sporo leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych, mam specjalny taping, aby cała klatka piersiowa była usztywniona. Boli mnie to, jednak jeżeli jestem w stanie grać i tak będzie, to będę grał. Mam tylko nadzieję, że z nikim się nie zderzę, bo wtedy byłoby nieciekawie.

Drugi mecz półfinałowy zagracie we własnej hali, co jest atutem?

  • Myślę, że tak. Jednak tyle razy graliśmy już w tych wszystkich hala w Polsce, że ten atut własnej hali nie jest jakoś bardzo istotny w takich meczach. Zarówno Jastrzębski, jak i nie gramy pierwszy rok w PlusLidze, zagraliśmy dziesiątki spotkań w tych halach, więc nie będzie to jakaś nowość dla rywala. Wiadomo, fajnie zagrać przed własną publicznością i liczymy na zwycięstwo u siebie oraz powrót do Jastrzębia na trzeci mecz.

Z Jastrzębia: Ludmiła Kamer