Bednaruk: Mogę liczyć na całą dryużynę

Trener Łuczniczki Bydgoszcz, Jakub Bednaruk nie krył zadowolenia po zwycięstwie nad GKS-em Katowice. Ekipa gości pokazała się z dobrej strony, wytrzymując końcówki setów, wygrała cały mecz za trzy punkty. W ataku szalał Paweł Gryc, który na 52 wykonane ataki, popełnił 2 błędy i jedynie trzykrotnie został zablokowany. Zasłużenie odebrał on statuetkę MVP.

Łuczniczka pokonała wolą walki GKS?

– Oczywiście GKS grał u sibie, jednak z całym szacunkiem, jest to zespół pół półki niżej niż Warszawa. Warszawa nam nie pozwoliła na cokolwiek. Mecz w Katowicach był wyrównany, wszystko decydowało się w końcówkach. To świadczy, że grały dwie wyrównane drużyny. Cieszę się, że w końcu wyszły nam końcowki. Mamy taki problem, że przy stanie 22:22 zawsze odpierdzielimy jakiś numer. W Spodku też odpierdzieliliśmy, ale rywale odwalili jeszcze bardziej, więc wyszło na równo. Cieszę się, że mogę liczyć na całą dryużynę.

To co pokazał w ataku  Paweł Gryc zasługuje na oklaski.

– Gryc w tym meczu MVP, jednak ja jeszcze trzymam „na łąńcuchu”, przywiązanego do ławki Filipiaka, który wejdzie i będzie grał jak z nut. Mój problem polega na tym, że nie mogę mieć ich obydwu jednocześnie na boisku. Filipiak, to jest chłopak w pełnym gazie, jednak ciężko zdjąć z boiska Gryca, który grał tak jak grał. My wiemy, że Gryc jest w dobrej formie. Pokazywał to w sparingach, np. z Gdańskiem miał 70% w ataku. Czuje się pewnie na boisku, jest zgrany z rozgrywającym i ja się bardzo z tego cieszę. Na ataku mam super pole manewru.

Wściekłe wilki Bednaruka w natarciu?

– Nie, póki co musimy się nauczyć siebie i charakteru na boisku. Kształtowanie charakteru nie odbywa się w szatni przed meczem, na pięciominutowej odprawie. To jest codzienna praca, codzienne uczenie się jak wyjść z trudnych sytuacji. W ważnym momencie tego meczu, mając piłki meczowe w górze, nie pękliśmy. Nietstety na turniejach przedsezonowych mieliśmy z tym probolem. Nad tym codziennie pracujemy, nad głowami.

Henrique Batagim był w tym spotkaniu cieniem dla Gryca?

– Henrique musi nauczyć się polskiej ligi i polskije mentalności. Do tej pory bazował na swojej fizyczności, a w naszej lidze nie zawsze da się atakować górą. Codziennie widzę postępy u tego chłopaka i to cieszy. Henrique, to  chłopak, który nie gra za długo w siatkówkę na takim poziomie, jednak jest bardzo silną ofensywą. On jeszcze nie pokazał swoich stu procent, ale to zrobi.

Mecz z Będzinem, to wcale nie będzie łatwy mecz?

– Na razie nie interesuje mnie mecz z Będzinem. Teraz mamy przed sobą długą podróż, jutro się spotkamy i będziemy robili wideo. Liga tak pędzi, że tak naprawdę już powinniśmy wyrzucić z głowy zwycięstwo z Katowicami, ale też nie myśleć jeszcze przez chwilę o Będzinie. Musimy dać sobie chwilę, by wyczyścić głowy i nie myśleć. Odpocząć i zobaczyć też jak będzie zdrowotnie. Widziałem, że Wojtek (Jurkiewicz – przyp. red.) grał już praktycznie na jednej nodze, a i tak zablokował meczówkę. Także póki co inetersuje mnie zdrowie chłopaków, a później kolejny rywal.

Do meczów w Spodku pewnie nie trzeba motywować siatkarzy, ale czy to też nie przekłada się na dodatkową presję? Mieliście problem z wejściem w mecz.

– Chłopcy wiedzą, że Spodek to szczególna hala dla siatkówki, a nie byle jaka, do której przyjeżdża się na kolejny mecz. To jest szczególne miejsce, które robi wrażenie na siatkarzach, z całęgo świata. Nawet Ananiew w szatni pokjazywał nam, w internecie mecz Ligi Światowej sprzed 10 lat, jak Bułgaria grała z Brazylią. A co do początku meczu, to nie wiem dlaczego, ale każdy mecz tak zaczynamy. Osobiście mogę zaczynać każdego seta od stanu 3:7, jeżeli póżniej da mi to zwycięstwo w meczu (śmiech).

Nie tylko zwycięstwo, ale również podejście mentalne drużyny może cieszyć? Widać, że chłopaki walczą do końca, nie ma rezygnacji w trudnych momentach.

– Ja jescze potrzebuję dużo pracy zrobić, szczególnie z trzema chłopakami. Wiadomo, że takie drużyny jak my, czy taki trener jak ja, który wyciąga chłopaków z niższej ligi, albo po jakiś kontuzjach, musi pracować nad mentalnością, wyciągać za uszy i szkolić. Nie zawsze to się udaje. To nie jest tak, że to ptrzyjdzie i od razu będzie grało. Ja się cieszę, że duża praca z atakiem i rozegraniem przynosi efekt. Z GKSem bardzo dobry mecz był w ataku, dobrze zagrały środki. Generalnie jestem zadowolony z postawy swojej drużyny w tym spotkaniu.

Z Katowic: Ludmiła Kamer

Fot. plusliga.pl/M. Bosiacki