27 kolejka. Walka o play off

22-03-2024
Trefl Gdańsk Stal Nysa 1:3 (25:23, 22:25, 24:26, 24:26)

W mecz z większym animuszem weszli miejscowi, a ich motorami napędowymi był Kewin Sasak na skrzydle. Skutecznie blokiem pracował na środku Jordan Zaleszczyk. W samej tylko pierwszej partii zdobył w ten sposób cztery punkty. Tyle samo przewagi mieli gdańszczanie – było już 13:9 – lecz stracili wszystko w jednym ustawieniu. Od tego momentu trudno było jednym lub drugim oddalić się na kilka oczek. Granie punkt za punkt przerwane zostało dopiero przy piłce setowej dla Trefla. Wspominany Zaleszczyk zaczaił się blokiem na Zouheira El Graouiego i w ten sposób skończył pierwszą odsłonę.

Druga właściwie w całości przebiegała pod dyktando nysan. Zupełnie jakby chcieli możliwie jak najszybciej odegrać się za przegraną w poprzedniej części gry. Zawodzili wprawdzie na skrzydłach Wojciech Włodarczyk czy Maciej Muzaj, ale Stal i tak prowadziła nawet różnicą pięciu punktów. Jednak gdy na tablicy było 15:10 dla przyjezdnych, wydarzyło się to samo, co w pierwszym secie. Tym razem to gdańszczanie odrobili straty wygrywając fragment 6:1 i doprowadzając do remisu 16:16. Trefl nie wyszedł jednak na prowadzenie, a potem przegrał 22:25.

W trzecim secie żadna z ekip nie potrafiła wypracować sobie przewagi większej niż dwa punkty. Ciągle z przodu byli jednak gracze trenera Daniela Plińskiego. Przy dobrym przyjęciu Timofiej Żukowski chętnie uruchamiał środkowych, a szczególnie dobrze w ofensywie czuł się Nicolas Zerba w tym fragmencie. Trefl obronił w końcówce dwie piłki setowe i doszedł z 22:24 na 24:24, ale dwie kolejne akcje przegrał i to drużyna z Nysy objęła prowadzenie w całym meczu.

A w czwartej odsłonie znów doszło do zaciętej końcówki, choć początkowo z przodu były Gdańskie Lwy, ale w środkowej fazie seta ekipa Igora Juricicia zaczęła popełniać coraz więcej błędów w ofensywie i straciła minimalną przewagę. Na dwa punkty oddaliła się Stal. Jednak ponownie doszło do gry na przewagi i ponownie zwycięsko wyszli z niej gracze znad Nysy Kłodzkiej. Wygrali 26:24 i cały mecz za trzy punkty, co w kontekście walki o miejsce w play-offach jest bardzo cenne.

Barkom Lwów Resovia Rzeszów 3:1 (19:25, 25:20, 25:18, 25:22)

Kto zagrywa, ten wygrywa. Tym zdaniem można podsumować premierową odsłonę meczu w Wieluniu. Faworyzowana Resovia od samego początku nie zwalniała ręki w polu serwisowym i szybko wyszła na prowadzenie. Kolejne punkty z zagrywki powiększały przewagę gości, która po asie Yacine Louatiego wynosiła już cztery „oczka” (15:11). Gracze z Rzeszowa serwisem w pierwszym secie zdobyli łącznie pięć punków. Barkom z kolei w tym elemencie nie miał czym się pochwalić, popełniając aż siedem błędów. Podopieczni Giampaolo Medei kontrolowali przebieg rywalizacji, a w końcówce potwierdzili dobrą dyspozycję, wygrywając odsłonę do 19. Kropkę nad „i” atakiem postawił Jakub Kochanowski.

W drugiej partii role się odwróciły. Podrażnieni gospodarze fantastycznie rozpoczęli seta, popisując się dobrą grą w obronie i mocnymi atakami. Gdy do tego Barkom dołożył element zagrywki, tablica wyników pokazała 8:2 dla ukraińskiej drużyny. Resovia miała jeden główny problem i był nim atak. Rzeszowianie nie kończyli swoich uderzeń, popełniali błędy, a lider ofensywy Stephen Boyer w tym meczu był niemal niewidoczny na boisku. Resovia męczyła się w ofensywie, lecz mimo swoich problemów krok po kroku odrabiała straty do rywali. Atutem gry gości znów była zagrywka i zdobywcy Pucharu CEV przy stanie 17:17 doprowadzili do remisu. Rzeszowianie byli o krok od wyjścia na prowadzenie, lecz Barkom przerwał dobrą passę rywali. Lwowianie aktywnie pracowali w obronie, w ataku nie zawodził Vasyl Tupchii, a na zagrywce błyszczał Mousse Gueye. Końcówka była popisem gospodarzy, którzy triumfowali 25:20.

Trzecia partia rozpoczęła się bardzo wyrównanie. Po stronie Resovii od początku seta mogliśmy oglądać Jakuba Buckiego, który zastąpił słabo grającego dziś Stephena Boyera. Ta zmiana poprawiła dyspozycję gości w ataku i długo mogliśmy oglądać ciekawą rywalizację. Grę punkt za punkt przerwali jednak gospodarze. Luciano Palonsky nie zwalniał ręki zarówno w ofensywie, jak i na zagrywce, do tego świetnie popracował blok i Barkom odskoczył na 15:11. W drugiej części seta show tworzyła już tylko jedna drużyna. Zespół ze Lwowa dominował w każdym elemencie, zaczynając od sprawiającej problemy zagrywki, poprzez świetną pracę w obronie aż do efektownych i skutecznych ataków. Barkom robił swoje, a pogubiona Resovia nie miała argumentów, aby zatrzymać rozpędzonych rywali. Dominację gospodarzy przypieczętował Illia Kowalow, a zwycięstwo 25:18 wyprowadziło ukraińską drużynę na prowadzenie w meczu.

W kolejnej partii ponownie to zespół Barkomu jako pierwszy zbudował kilkupunktową przewagę (9:6). Postawiona pod ścianą Resovia jednak tym razem nie dała się zdominować i szybko odrobiła straty. Oba zespoły długo szły ramię w ramię. W szeregach gości ciężar gry w ofensywie na swoje barki wziął Torey Defalco, a Jakub Kochanowski wyróżniał się na środku. To właśnie świetne zagrania polskiego środkowego wyprowadziły ekipę z Podkarpacia na prowadzenie (16:15). Barkom jednak szybko odpowiedział rywalom. W końcówce lwowianie pokazali przewagę w ofensywie i siłę bloku. Po zatrzymaniu na siatce Jakuba Buckiego gospodarze cieszyli się z pierwszej piłki meczowej (24:21). Zwycięstwo Barkomu Każany w secie i całym meczu zwieńczył atak Mousse Gueye.

23-03-2024
Cuprum Lubin Norwid Częstochowa

24-03-2024
Ślepsk Suwałki Jastrzębski Węgiel
LUK Lublin AZS Olsztyn
Warta Zawiercie Skra Bełchatów

25-03-2024
Czarni Radom GKS Katowice
Projekt Warszawa ZAKSA Kędzierzyn-Koźle