24 kolejka PlusLigi – wyniki

Czym nas zaskoczy 24 kolejka PlusLigi? Już nie długo się okaże, czy któraś z drużyn sprawi niespodziankę.

Jako pierwsi zmaganie w tej kolejce zaczęli Lubinianie goszcząc na swoim parkiecie, drużynę z Kędzierzyna-Koźla. Goście mimo braku swoich liderów czyli Aleksandra Śliwki czy Łukasza Kaczmarka, poradzi sobie świetnie. W każdej partii kontrolowali spotkanie i bez większych problemów pokonali rywali, zdobywając 3 cenne punkty.

KGHM Cuprum Lubin – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (14:25, 20:25, 20:25)

Siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn, zajmujący aktualnie ósme miejsce w PlusLigowej tabeli z drobnymi problemami wygrali z drużyną Enei Czarnych Radom, którzy są na ostatnim miejscu w tabeli. Pierwszą partię wygrali na radomianie, ale tylko na tyle starczyło im siły. Kolejne trzy sety wygrali bez większych problemów gospodarze.  Indykpol AZS Olsztyn zdobył 3 punkty i powiększyli przewagę nad Skrą Bełchatów do pięciu punktów.

Indykpol AZS Olsztyn – Enea Czarni Radom 3:1 (23:25, 25:22, 25:17, 25:19)

Drużyna Stali Nysa pewnie wygrała z Barkomem Każany Lwów 3:0. Zespół ze Lwowa tylko w pierwszym secie przekroczyła barierę 20 punktów. W pozostałych dwóch partiach nie potrafił się postawić rozpędzonych gospodarzy. Muzaj i spółka zajmują dziewiąte miejsce, tracą trzy punkty do olsztynian.

PSG Stal Nysa – Barkom Każany Lwów 3:0 (25:23, 25:18, 25:18)

Drużyna Exact Systems Hemarpolu Częstochowa blisko przez 3 godziny fundowała swoim kibicom prawdziwy rollercoaster. Pierwsze dwie partie były dla gospodarzy, później GKS Katowice wyrównał stan rywalizacji, a nawet w tie-breaku mieli dwie piłki meczowe. Zespół z Częstochowy zdołał jednak odwrócić losy rywalizacji i wygrali piątego seta.

Exact Systems Hemarpol Częstochowa – GKS Katowice 3:2 (25:21, 25:19, 22:25, 21:25, 16:14)

W pierwszym secie gospodarze rozbili zdobywców Pucharu Polski, druga partia też padła łupem Trefla Gdańsk. W kolejnych setach zawiercianie mocno walczyli aby doprowadzić do tie-breaka, co im się udało. W piątej partii goście pokazali ducha walki i ostatecznie wygrali mecz 3:2

Trefl Gdańsk – Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3 (11:25, 22:25, 25:23, 25:22,11:15)

W pierwszym secie szalę zwycięstwa na korzyść Asseco Resovii przeciągnął Yacine Louati. Francuz swoją zagrywką zrobił aż trzy kluczowe w przebiegu seta punkty (25:22). Z kolei drugiego seta, który miał równie wyrównany przebieg a zespoły zmieniały się prowadzeniem, zakończył punktowy blok Jakuba Buckiego (25:23).Asseco Resovia grała cierpliwie nie popełniając przy tym błędów własnych. Torey Defalco i Stephen Boyer trzymali ofensywę, a gdy sety wchodziły w decydującą fazę włączali do gry punktową zagrywkę. Natomiast w szeregach PGE GiEK Skry brakowało lidera, który wziąłby ciężar gry na swoje barki. Cała trójka Robert Adrian Aciobanitei, Dawid Konarski i Pierre Derouillon grała na minusowym ratio, a jedynie obecność Bartłomieja Lipińskiego i Mateusza Poręby przynosiła korzyści punktowe bełchatowianom.
Trzecia partia miała nieco odmienny przebieg, bowiem po dwóch wygranych setach przez Asseco Resovię, ta zaczęła przejmować inicjatywę i budować przewagę już we wcześniejszym etapie seta. Na trzypunktowe prowadzenie rzeszowian wyprowadził Karol Kłos przy wyniku 10:7 swoimi floatami i od tamtej pory ekipa znad Wisłoka utrzymywała dystans do przeciwników. W impas wpadła dopiero przy stanie 21:18, a wszystko za sprawą udanych kontr najpierw Poręby, a następnie Derouillon (21:21). Set ostatecznie zakończył się na przewagi, a blok Defalco na Lipińskim postawił kropkę nad „i” dla Asseco Resovii. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Boyer.

PGE GiEK Skra Bełchatów – Asseco Resovia Rzeszów 0:3  (22:25, 23:25, 24:26)

Jastrzębski Węgiel mimo nie obecności Benjamina Toniuttiego i Rafała Szymury rozegrał bardzo dobre spotkanie. Pierwszy set był od początku pod kontrolą Mistrzów Polski. Skuteczna gra Damiana Schultza to za mało aby goście wygrali pierwszego seta, partię zakończył niezawodny Tomasz Fornal. Drugi set początkowy był wyrównany, ale dobra gra Norberta Hubera i skuteczne ataki i dobra zagrywka Jeana Patry’ego pozwoliły gospodarzom wygrać kolejną partię. Lublin jednak się nie poddawał i dalej walczył dobra zagrywka Mateusza Malinowskiego dawała im nadzieję, ale i tym razem skuteczne ataki i bloki Huber stanęły im na drodze. Mecz zakończył atak Patry’ego.

Jastrzębski Węgiel – Bogdanka LUK Lublin 3:0(25:21, 25:15, 25:23)

Początek spotkania był wyrównany, a jako pierwsi przewagę zbudowali przyjezdni, którzy po ataku Jana Nowakowskiego wyszli na 6:4. Gospodarze szybko zniwelowali jednak stratę, a po chwili sami znaleźli się na prowadzeniu. Po czteropunktowej serii i skutecznej akcji ofensywnej Marko Sedlacka odskoczyli na 14:10. Mistrzowie Polski utrzymywali korzystny wynik już do końca, a rywale zdołali zbliżyć się do nich maksymalnie na dwa punkty. Finalnie jastrzębianie cieszyli się ze zwycięstwa 25:21, a decydujący punkt zdobył blokiem Tomasz Fornal.
Miejscowi utrzymywali solidną grę od początku kolejnej odsłony. Po wyrównanym początku i udanej serii odskoczyli na cztery punkty, a prowadzenie 9:5 dało im kolejne skuteczne zbicie Sedlacka. Lublinianie zbliżyli się po chwile do rywali, ale nie zdołali doprowadzić do remisu. Dodatkowo po kolejnej serii i zepsutym ataku Damiana Schulza jastrzębianie uciekli na 17:12. Od tego momentu przyjezdni zdołali zdobyć jedynie trzy punkty, a zawodnicy Mendeza kontynuowali świetną grę, by po dwóch zepsutych akcjach przeciwników wygrać pewnie 25:15.
Choć trzeciego seta lepiej rozpoczęli siatkarze LUK-u, którzy odskoczyli na dwa punkty, gospodarze szybko wyrównali wynik. Z czasem, po czteropunktowej serii i asie serwisowym Fornala, jastrzębianie odskoczyli na 11:7. Mogło to zapowiadać powtórkę z poprzedniej partii, jednak wygranie pięciu akcji z rzędu pozwoliło przyjezdnym doprowadzić do remisu po 14. Po chwili wyszli oni na dwupunktowe prowadzenie, ale nie utrzymało się ono długo. W decydujących fragmentach, po trzech punktowych blokach z rzędu, gospodarze mieli trzy piłki meczowe. Lublinianie zdołali jeszcze powalczyć, jednak po punktowym ataku Jean Patry ze zwycięstwa 25:23 i trzysetowego triumfu cieszyli się zawodnicy Jastrzębskiego Węgla.

Ślepsk Malow Suwałki – Projekt Warszawa 1:3(14:25, 25:14, 27:29,  18:25)

Przyjezdni od razu narzucili mocne tempo i po asie serwisowym Jana Firleja odskoczyli na 7:3. Warszawianie w późniejszych fragmentach utrzymywali wysoką przewagę, na co miejscowi nie potrafili znaleźć odpowiedzi. Dodatkowo po czteropunktowej serii faworyci odskoczyli na 18:11, co zwiastowało szybkie zakończenie seta. Finalnie zawodnicy Piotra Grabana rozbili rywali do 14, a decydujący punkt zdobył skutecznym atakiem Artur Szalpuk.
Na początku kolejnej odsłony role się odwróciły. Tym razem to miejscowi zanotowali lepszy początek i po bloku Pawła Halaby wyszli na 6:2. Zawodnicy Projektu nie byli w stanie wrócić do gry z poprzedniej partii, co dodatkowo nakręcało ekipę z Suwałk. Gospodarze po asie serwisowym Zigi Sterna uciekli już na 18:8 i wszystko wskazywało na to, że niedługo doprowadzą do remisu. Stał się on faktem po ataku Halaby, który dał gospodarzom zwycięstwo 25:14.
Trzeci set od początku upływał pod znakiem bardzo wyrównanej walki. Oba zespoły prezentowały pewną grę, a każdorazowa przewaga szybko była niwelowana. Gra na remis utrzymywała się aż do połowy partii. Dopiero wtedy, po trzypunktowej serii i ataku Szalpuka, przyjezdni zdołali odskoczyć na 19:16. Miejscowi nie mieli jednak zamiaru łatwo się poddawać i z czasem doprowadzili do remisu. To sprawiło, że o losach zwycięstwa zadecydowała gra na przewagi. Lepsi w niej okazali się warszawianie, którzy po skutecznym zbiciu Bartłomieja Bołądzia wygrali 29:27.
Napędzeni sukcesem przyjezdni lepiej otwarli czwartą odsłonę, odskakując po trzypunktowej serii i asie Firleja na 9:5. Suwałczanie starali się co prawda nawiązać walkę, ale zdołali zbliżyć się do rywali jedynie na dwa punkty. Dodatkowo w środkowej fazie faworyci popisali się kolejną serią, a po asie serwisowym Kevina Tillie uciekli na 20:13. Niedługo później było już po meczu. Ekipa z Warszawy wygrała tego seta do 18, notując triumf 3:1.